sobota, 27 grudnia 2014

Lala, Jacek Dehnel

źródło obrazka
     Długo odkładałam zapoznanie się z twórczością Jacka Dehnela, a to, wstyd przyznać, przez stereotypowe spojrzenie na osobę autora - uznałam, że młody poeta i malarz stylizujący się na XIX-wiecznego gentlemana po prostu musi być pisarskim fircykiem o nieskończonych pokładach pretensjonalności. Jak bardzo krzywdzące było to spojrzenie, przekonałam się już po kilku stronach „Lali”, nostalgicznej historii o rodzinie i życiu tytułowej bohaterki i zarazem babci autora, Heleny Bienieckiej. Dehnel rzetelnie spisuje barwne opowieści Lali – historie z lat młodości, wojny i okupacji, czasów PRL-u, historie przywracające do życia całe szeregi krewnych i ludzi, których w mniej lub bardziej przyjemnych okolicznościach miała okazję napotkać na swojej drodze. Niektóre są zabawne, niektóre smutne, ale wszystkie promieniują rodzinnym ciepłem i pogodą.

    Ogromna tu zasługa autora, który z dużą swobodą potrafił oddać klimat gawęd tak bliski wszystkim, którzy mieli szczęście mieć babcię z takim darem opowiadania jak Lala. Istotna jest też emocjonalna dojrzałość dwudziestoletniego wtedy autora, odczuwalna chyba nawet bardziej niż wszechobecna w książce erudycja czy pozornie chaotyczna forma. To bez wątpienia także dzięki osobie babci Dehnel jest (a przynajmniej sprawia wrażenie) tak wrażliwym i świadomym siebie człowiekiem. Ogromną zaletą jest też jego szczerość, pisarz nie omija wstydliwych spraw rodzinnych, z dużą czułością opisuje smutny i bolesny proces starzenia się ukochanej babci, bez popadania jednak w tani ekshibicjonizm. Piękny, elegancki, nieco staroświecki styl sprawia, że książka jest jeszcze bardziej autentyczna.

     Na koniec muszę przyznać, że bardzo bym sobie życzyła mieć w przyszłości takiego wnuczka, jak Jacek Dehnel.


     Recenzja pierwotnie ukazała się w serwisie biblionetka.pl w roku 2010. Od tamtej pory jestem na bieżąco z Dehnelem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz